Polska przygotowuje się do wprowadzenia powszechnej Edukacji Włączającej, będącej wykonaniem strategii zrównoważonego rozwoju i budowy społeczeństwa globalnego. Pretekstem torującym drogę do uznania opinii publicznej jest szantaż emocjonalny, bazujący na litości wobec dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców.

Według autorów i promotorów Edukacji Włączającej, tylko ona zapewni integrację społeczną tych dzieci i wszystkich innych, rozwiąże problemy psychiczne młodzieży, zapewni wysoką jakość nauczania, wzrost gospodarczy i powszechne szczęście. A przede wszystkim, zbuduje nam nowe społeczeństwo i nowych ludzi. Tymi ludźmi będą nasze dzieci i wnuki. Warto zainteresować się, jaki los jest im gotowany. Pisaliśmy wielokrotnie, że Edukacja Włączająca obniży jakość nauczania i kwalifikacje zawodowe do poziomu osób upośledzonych intelektualnie, a także zbuduje system powszechnej inwigilacji i kontroli rodzin. Narzędziami do tego ostatniego będzie ocena funkcjonalna, wsparcie, organizacja systemu. Zapanuje powszechny model biopsychospołeczny, więc uczeń będzie traktowany przez system holistycznie. Będzie to wymagało zbadania całego życia dziecka i wszystkich faktów i okoliczności z jego życia prywatnego oraz jego rodziny. Do tego posłuży ocena funkcjonalna. Będzie jej dokonywał zespół wielospecjalistyczny, złożony z nauczycieli i specjalistów. Zbada on każde dziecko i jego rodzinę pod kątem predyspozycji, preferencji, marzeń, ograniczeń i problemów. Następnie zespół sporządzi program wsparcia. Zastąpi on programy nauczania. Polegać będzie na spersonalizowanej ścieżce rozwoju, ułożonej przez zespół wielospecjalistyczny. Obejmie ona zmiany zachowań i postaw dziecka i jego rodziny, określone przez system, realizujący ramowe wymogi Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Program wsparcia będzie zawierał elementy edukacji, na poziomie, na jakim obecnie realizują obowiązek szkolny i obowiązek nauki uczniowie niepełnosprawni intelektualnie w stopniu głębokim w szkołach specjalnych.

Systemowe pranie mózgów

Większość jednak programu wsparcia będzie wychowaniem społecznym, zastępującym wychowanie w rodzinie. Dzięki programom wsparcia rodzina również będzie wychowywana w kierunku pożądanym przez instytucje unijne. Edukacja Włączająca jest bowiem przez swoich autorów postrzegana jako interwencja przez edukację, czyli zmiana społeczna. Oznacza to, że naukowcy, którzy skonstruowali ten system za pomocą szkół chcą dokonać głębokiej zmiany społecznej.

Po pierwsze edukacja ma wpływać na jednostki, tak, aby zmieniać ich zachowania i postawy. Po drugie, ma wpłynąć na kształt organizacji społeczeństwa tak, aby ono wymuszało na jednostkach określone zachowania i postawy. Nie jest to więc krzewienie wiedzy i umiejętności, lecz rewolucja społeczna o zabarwieniu czerwonym. Nowy człowiek i nowe społeczeństwo, zbudowane dzięki Edukacji Włączającej, będzie „społeczeństwem wiedzy”. Zostanie ono pozbawione środków produkcji, te bowiem uznano za przestarzałe i niepotrzebne, a główną wartością stały się zasoby transferowalne, czyli wiedza i kompetencje kluczowe. Jednak wiedza nie będzie należała do jednostek, lecz do systemu. Ludzie nie mają mieć wiedzy w głowach, bo tą będzie dysponował system, który umożliwi ludziom podłączenie się do źródła wiedzy, aby pobierali przydział, dla nich przeznaczony. Społeczeństwo wiedzy i jego członkowie będą wykonywać podstawową funkcję – płynnie i elastycznie dostosowywać się do dynamicznych zmian w świecie, które są pewne. Oznacza to, że ludzie ci będą musieli reagować na bodźce, czyli sytuacje, wykreowane przez jakieś siły zewnętrzne. Poza tym mają być całkowicie bierni i pozostawać pod opieką systemów.

Prawo do Edukacji Włączającej zostało przez doktrynę włączającą uznane za prawo człowieka. System Edukacji Włączającej będzie więc realizował prawa dzieci. W tym celu zostanie wyposażony w kompetencje i narzędzia do określania i zaspokajania potrzeb dzieci i ich rodzin. Na tym właśnie będzie polegać wsparcie systemu dla dziecka, ucznia i rodziny – na przejęciu kontroli nad wychowaniem w rodzinie oraz drogą życiową dzieci.

Warto wiedzieć, kto określa doktryną włączającą. Są tu dwa typy wpływu – instytucjonalny i ekspercki, oraz trzy kręgi – krajowy, europejski i światowy. Podstawowym argumentem zwolenników Edukacji Włączającej w Polsce jest zobowiązanie, płynące z przyjęcia Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Jest to główne źródło normatywne. Zawiera ono wskazanie, że państwa mają obowiązek zapewnić każdemu obywatelowi równościową edukację włączającą blisko miejsca zamieszkania.

Europejskie ministerstwo edukacji

Nie ma natomiast definicji pojęcia edukacji włączającej. Tę definicję wypełnia doktryna, którą w Europie określa Europejska Agencja Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej. Ciało, złożone z delegatów ministerstw edukacji państw europejskich, współfinansowane przez Komisję Europejską. Zachodzi ścisła współpraca między Komisją i Agencją. Agencja wypracowuje modele edukacji, a Komisja wdraża je w państwach członkowskich. Ponieważ edukacja znajduje się w wyłącznej kompetencji państw, więc Komisja nie może wydać dyrektywy. Stosuje się więc metodę otwartej koordynacji alias otwartą metodę koordynacji, która polega na wywieraniu na państwa wpływów i nacisków nieformalnych i półformalnych.

Najczęściej odbywa się to przez szantaż finansowy. Komisja przeznacza na krzewienie Edukacji Włączającej wielkie środki. Rządy się kuszą, a później muszą wykazać, że wykonują zobowiązania. Przyczyną tak wielkiej determinacji we wspieraniu Edukacji Włączającej jest rola, jaką ten model szkoły ma odegrać dla budowy federalnego państwa europejskiego. Jest to jedno z podstawowych narzędzi do formatowania jednostek do jednolitej tożsamości europejskiej, a ta ma być częścią obywatelstwa globalnego. Oczywiście po drodze należy wyeliminować narodowe tożsamości i narodowe systemy edukacji.

Ekspercki typ wpływu polega na naukowcach działających w organizacjach branżowych, głównie Europejskiej Agencji, oraz pracujących w państwach. Większość z tych utytułowanych fachowców, tworzących i wspierających Edukację Włączającą, tak na świecie, jak też w Europie i Polsce wyznaje specyficzną mieszaninę poglądów ideologicznych. Jest to połączenie marksizmu kulturowego a la szkoła frankfurcka i postmodernizmu. Ich koncepcja zmiany społecznej odnosi się do rewolucji kulturalnej w stylu chińskim, czyli Mao Ze Donga. Celem nie jest wcale poprawa jakości nauczania czy losu dzieci niepełnosprawnych, lecz przeprowadzenie przewrotu społecznego. Dotyczy to większości kadry pedagogicznej na uczelniach wyższych i centrach doskonalenia nauczycieli. Oni to kształcą nauczycieli i metodyków, oni tworzą strategie pedagogiczne i wychowawcze, oni wychowali i nadal wychowują kolejne roczniki studentów i doktorantów.

W Polsce ich wpływ trwa od lat 80., gdy na emerytury odeszli pedagodzy starej daty, a ich miejsce zajęli młodzi ideolodzy i karierowicze. Ideolodzy pod wpływem swoich nieco starszych kolegów z Zachodu uznali, że komunizm upadł, ponieważ usunął tylko elity, a szerokie masy społeczne pozostały wierne tradycyjnej kulturze. Dlatego postawili sobie za cel wyeliminowanie wpływu kulturowego, poprzez eliminację wiedzy, wychowania, narodu i rodziny.

Karierowicze poprzestali na bezrefleksyjnym kopiowaniu zagranicznych prac. Tacy naukowcy zapełniają uczelnie i pracują nad rewolucją, mając na to czas i finansowanie, są bowiem wynagradzani przez nieświadome niczego społeczeństwo jako elita intelektualno-naukowa. To właśnie ludzie o takich poglądach są współodpowiedzialni za obecny stan edukacji. Lecz nie poprzestają na tym, to dla nich wciąż za mało, więc pracują nad rewolucją totalną, którą będzie Edukacja Włączająca. Musimy więc uświadomić sobie, że kształt systemu edukacji określają wierzący komuniści rewolucyjni oraz ich mierni naśladowcy, pracujący w naszym systemie edukacji.

Globalna zmiana społeczna

Zarówno Komisja Europejska, jak też Europejska Agencja Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej wiernie wykonują wskazania organów wyższego szczebla, czyli ONZ i UNESCO, co wpisuje się w globalną strategię zmiany świata Agenda 2030. ONZ/UNESCO inicjuje więc zobowiązanie dla państw, które w dobrej wierze przyjmują je na siebie. W Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych zawarty jest obowiązek, na mocy którego państwa – strony muszą stworzyć w swoich strukturach mechanizm kontrolny, który będą finansować, ale nad którym nie będą panować, ma on bowiem być niezależny od państwa i kontrolowany przez UNESCO. Ten mechanizm ma pilnować, aby państwa wdrażały postanowienia Konwencji. Muszą więc one dostarczać dowodów i umożliwić monitorowanie swojej polityki przez kontrolę zewnętrzną. Zapisy Konwencji, m.in. dotyczące Edukacji Włączającej są bardzo ogólnikowe i można je wypełniać dowolną treścią. Określaniem tej treści zajmuje się już doktryna, tworzona przez ekspertów Europejskiej Agencji Do Spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej oraz ONZ/UNESCO. Państwa nie mają praktycznie żadnej kontroli ani wpływu na kształt doktryny włączającej, pomimo, że wpływa ona pośrednio i znacząco na ustrój państwa. Jak wspomniano wyżej, modele wypracowane przez Europejską Agencję są narzucane państwom Europy.

W projekcie dla Polski zawarta jest regulacja, na mocy której rząd polski ma obowiązek trwale uzależnić swoją politykę od doktryny włączającej bez możliwości jej zmiany oraz regularnie publikować dowody na jej wdrażanie.

Dotąd dokumenty doktryny włączającej dostarczyły nam niezbitych dowodów, że celem Edukacji Włączającej jest stworzenie nowego człowieka, budowa nowego społeczeństwa, obniżenie jakości wykształcenia i kwalifikacji zawodowych, radykalne zwiększenie kosztów systemu oświaty, budowa mechanizmu inwigilacji i kontroli społecznej, uzależnienie polityki państwa od czynników zewnętrznych. Obszerna analiza źródeł do Edukacji Włączającej została przeprowadzona przez Towarzystwo Wiedzy Społecznej. Dokumenty te są dostępne pod tym adresem: https://wtowarzystwie.pl/raporty/ 

Teraz jednak rzeczywistość dostarczyła nam kolejnych dowodów na rzeczywiste cele Edukacji Włączającej. W dniach 16 – 19 września 2022 r. w Nowym Jorku w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ odbył się Transforming Educational Summit (wprowadzający zmiany szczyt edukacyjny). Nie przyniósł on co prawda jeszcze formalnych zobowiązań, ale warto mieć świadomość, jakie kierunki zmian w edukacji są narzucane przez urzędników agend ONZ.

– Zaproponowano wprowadzenie globalnego programu edukacji, który byłby prowadzony przez urzędników ONZ w ramach wykorzeniania tradycyjnych wartości, określanych jako „brutalne” i szerzenia wszechstronnej edukacji seksualnej (CSE).

– Zaproponowano rozszerzenie roli nauczycieli od dostarczycieli do wytwórców wiedzy i twórców sensu złożonych rzeczywistości, w celu nauczania nowoczesnych wartości i wyeliminowania jakiegokolwiek wpływu rodziców i tradycyjnych kultur na kształtowanie się dzieci.

– Wezwano rządy do zapewnienia postępującego uniwersalizmu w edukacji zawierającego politykę wykorzenienia norm kulturowych i społecznych, które utrudniają integrację, sprawiedliwość i równość.

– Omawiano problematykę CSE (comprehensive sexuality education), czyli wszechstronnej edukacji seksualnej. Biorąca udział w obradach pani Yona Estel z organizacji Plan International wzywała do określenia płci jako konstrukcji społecznej, której można się nauczyć, i do przełamania systemu binarnego płci poprzez wprowadzenie CSE dla dzieci już w wieku 2 lat.

– Dyrektor wykonawczy UNAIDS, pani Winnie Byanyima wezwała do wdrożenia CSE, czyli wszechstronnej edukacji seksualnej jako sposobu zatrzymania dziewcząt w szkole. Wychwalała także Education Plus, wspólną inicjatywę pięciu organizacji ONZ, w tym UNFPA i UNESCO na temat różnych form tabu dotyczących seksualności; która proponuje zmianę praw dotyczących koniecznej zgody rodziców, aby nastolatki miały dostęp do profilaktyki HIV, leczenia i opieki, a także innych usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego (czyli antykoncepcji i aborcji).

Programowanie dysforii

Skala agendy ONZ poszerza się. Na początku były to podstawowe prawa człowieka, a obecnie ta szacowna instytucja upomina się o prawa dziecka do zmiany płci. Póki co, są to jeszcze wypowiedzi urzędników i delegatów, jednak coraz wyraźniej formułuje się wezwania do rządów, aby wprowadzały te rozwiązania do swoich systemów prawnych. Możemy się łudzić, że skoro rząd polski nie podpisze się pod takim projektem, to nic nam nie grozi. Ale my już podpisaliśmy i ratyfikowaliśmy Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych. Tyle, że zapisy są ogólnikowe, i nie zawierają definicji Edukacji Włączającej. Czyli tak naprawdę nie wiemy, do czego się zobowiązaliśmy. W takiej sytuacji należy odszukać wykładni niejasnego pojęcia. Najlepiej poszukać jej w organie, który je sformułował. Konwencję określiło ONZ, i obecnie wypełnia swoje niejasne pojęcie określoną treścią, jest to więc rodzaj wykładni legalnej. Z braku definicji normatywnej bierze się pod uwagę dorobek doktryny, i z tym mamy właśnie do czynienia – z ustalaniem znaczenia Edukacji Włączającej. Dostęp do niej został już uznany doktrynalnie za prawo człowieka. Nowa edukacja przyjmuje model biopsychospołeczny i traktuje ucznia holistycznie, bierze więc pod uwagę jego wszelkie zdolności, predyspozycje, ograniczenia, skłonności, marzenia i inne okoliczności życiowe. Włączający system nie ocenia już wiedzy, ale w toku oceny funkcjonalnej ustala potrzeby edukacyjne, zdrowotne, emocjonalne i psychiczne ucznia, aby je realizować w procesie wsparcia. System realizuje każdemu jego prawa człowieka, adresując wsparcie do dziecka i jego rodziny. Spójrzmy, co się dzieje w państwach Zachodu, które już wprowadziły Edukację Włączającą. Szczególnie w USA i Anglii od kilku lat widoczny jest lawinowy wzrost dysforii płciowej wśród młodych ludzi, co często prowadzi ich do tranzycji, czyli hormonalno-chirurgicznej zmiany płci. Zmiany są nieodwracalne. Obecni w szkołach psychologowie współpracują ze specjalistami i klinikami, oferującymi usługi tranzycji. Rodzice często nie są informowani o rozpoczęciu terapii hormonalnej. Polska ma podążyć dokładnie tą samą drogą, i pierwsze problemy psychiczne związane z tożsamością płciową i seksualną są już obecne w naszych szkołach. Zwolennicy Edukacji Włączającej zapewniają, że ten system pozwoli radzić sobie z tymi problemami. Trudno uwierzyć w te zapewnienia, ponieważ to właśnie ten system doprowadził do takich problemów. Człowiek w trakcie i po tranzycji jest stałym klientem klinik, specjalistów i bigpharmy, i pozostaje nim do końca życia. Jest to więc dla tych interesariuszy żyła złota, z której nie zrezygnują. Wszelkie autorytety psychologiczne będą raczej to wspierać.

Sposób na depopulację

Zbierzmy to razem – Edukacja Włączająca staje się prawem człowieka, gdzie system ma wspierać każde dziecko, ustalać i zaspokajać jego wszelkie potrzeby, realizować jego prawa. Jednocześnie doktryna twierdzi, że szkoła włączająca oparta jest na różnorodności, którą uznaje za szansę i zasób systemu edukacji. Jednocześnie szkoła rezygnuje z oceniania, a zamiast tego dostrzega w każdym dziecku wiele zmieniających się tożsamości. Jednocześnie dominujący nurt współczesnej psychologii twierdzi z całą pewnością, że każdy młody człowiek odrzuca wszystko, co otrzymał od rodziców i wychowawców i aktywnie stwarza swoją nową tożsamość. Prawo do określania swojej tożsamości płciowej i seksualnej, tak samo, jak prawo do aborcji staje się uznanym przez doktrynę prawem człowieka. Jednocześnie środowiska LGBT domagają się wprowadzenia do szkół nie tylko wszechstronnej edukacji seksualnej, ale również edukacji genderowej, aby wspierać osoby transpłciowe w szkołach. Jednocześnie wparcie, realizowane przez szkołę włączającą obejmie nie tylko ucznia, ale także jego rodzinę i całe środowisko. Jednocześnie doktryna pedagogiczna jest pewna, że edukacja ma zmieniać zachowania ludzi i całego społeczeństwa. Jednocześnie doktryna włączająca zamierza stworzyć nowego człowieka i nowe społeczeństwo. Z tych wszystkich jednoczesności wyłania się dość złowrogi obraz. Jeśli wprowadzimy Edukację Włączającą, to nie tylko zostaniemy zmuszeni wprowadzić edukację seksualną typu B, nie tylko będziemy musieli otworzyć się szeroko na propagandę LGBT, ale również nie będziemy mogli sprzeciwiać się narzucaniu zmiany płci u dzieci i młodzieży. Jeśli zespół specjalistów oceni, że dziecko ma dysforię płciową i wymaga tranzycji, to wówczas ani rodzice, ani też państwo nie będzie miało wyjścia. Wszyscy będą musieli to zaakceptować i wspierać. Rodzice będą związani programem wsparcia określonym przez system, a państwo zasadą praworządności, wymaganą przez Unię Europejską. Nie można bowiem nikomu ograniczać jego praw człowieka, a Komisja Europejska tylko czeka na preteksty do blokowania funduszy.

Pytanie, po co komu taki zabiegi, jak seksualizacja i zmiany płci. Interesariuszy są co najmniej trzy grupy. Po pierwsze, kliniki i specjaliści – psychologowie, psychiatrzy, chirurdzy, producenci hormonów zarabiają krocie na takich klientach. Po drugie, wśród globalnego establishmentu nie brak bardzo bogatych ludzi, którzy mają pomysł na rozwiązanie problemów ludzkości poprzez depopulację. Szczególnie pan Bill Gates ma takie koncepcje, a trzeba wiedzieć, że jego fundacja wspiera rozwój nowoczesnej edukacji, a on sam bardzo się interesuje tymi sprawami. Masowa tranzycja płciowa jest w istocie kastracją chłopców i sterylizacją dziewcząt, więc może rozwiązać problem przeludnienia. Zwolennicy europejskiego państwa federalnego bardzo chcą uzyskać pełną kontrolę nad społeczeństwami i ich zasobami, a najlepiej zrobić to, likwidując narody. A żeby to zrobić, najlepiej uderzyć w rodziny. Ludzie o rozchwianej tożsamości, a szczególnie po tranzycji nie założą funkcjonalnych rodzin. Dochodzi do tego specyficzny wątek polski. Nasz naród sprzeciwia się federalizacji Europy i krzyżuje plany federalistom. Dla nich byłoby korzystne, gdybyśmy byli dużo słabsi i dużo mniej liczni. Można to uzyskać w przeciągu 30 lat bez wojny. Wystarczy, że wdroży się do wychowania i edukacji masową seksualizację, aborcję, tranzycję. Po takich zabiegach już nie będziemy w stanie sprzeciwić się ani unijnym elitom, ani agresywnej Rosji.

Musimy też mieć świadomość, jak pojęcie inkluzji rozumieją środowiska LGBT. Dla nich jest to pełna akceptacja i afirmacja wszelkich seksualnych aberracji, i takiej też edukacji domagają się oni w polskich szkołach. Trzeba też wiedzieć, że z jakiegoś powodu proces wdrażania uczniów szkół włączających do rynku pracy został nazwany tranzycją do miejsca pracy. Trudno uwierzyć w przypadek. System tranzycji ma objąć wszystkich uczniów. A skoro tak, to postmodernistycznym specjalistom wystarczy drobny zabieg językowy, aby objąć tranzycją płciową całą populację uczniów.

Edukacja Włączająca jest więc świetnym narzędziem, aby raz na zawsze rozwiązać problem polski. Ponurą ironią jest fakt, że technologia niszcząca siłę żywą narodu jest u nas wprowadzana dzięki braku świadomości decydentów i z powodu ich poczucia przyzwoitości. Skoro bowiem politycy i urzędnicy podpisali porozumienia z Komisją Europejską, to teraz niezręcznie im się wycofać.

Jesteśmy w momencie, w którym możemy się jako wciąż suwerenne państwo przed tym obronić. Obecnie w Ministerstwie Edukacji i Nauki trwają prace nad ustawą o roboczym tytule „O wsparciu dziecka, ucznia i rodziny”. Pod tymi pięknymi hasłami kryją się zakamuflowane mechanizmy, które w nieuchronnej konsekwencji doprowadzą do skutków powyżej opisanych. Ale żeby to wiedzieć, należy znać dorobek doktryny włączającej, a tego jest dużo, a teksty celowo gmatwane. Ustawa ma być gotowa i trafić pod obrady Rady Ministrów w IV kwartale 2022 r. Należy wpływać na decydentów, żeby nie procedowali, nie uchwalali ani nie podpisywali tej ustawy, jeśli chcą zachować wierność swemu narodowi i państwu.

Bartosz Kopczyński

Tytuł i śródtytuły od redakcji

Link do artykułu

https://pch24.pl/edukacja-wlaczajaca-przez-systemowa-deprawacje-do-depopulacji-opinia/