Nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” coraz częściej określany jest przez środowiska konserwatywne jako przypudrowana trucizna, której realnym celem jest seksualizacja dzieci, naruszenie roli rodzicielskiej i promowanie ideologii sprzecznej z wartościami chrześcijańskimi.

1. Seksualizacja dzieci i młodzieży

  • Program uznawany jest za wprowadzający treści erotyzujące wprost na zajęcia szkolne. „Pod pozorem troski o zdrowie seksualne dzieci” miałyby być prezentowane „drastyczne szczegóły masturbacji” i „przyjemność seksualna”.
  • Pomimo usunięcia niektórych wrażliwych terminów (np. „autoseksualne zachowania”) z podstawy programowej, w praktyce MA pozostać „kosmetyczny lifting”, a temat orientacji psychoseksualnej nadal będzie omawiany – co zdaniem krytyków oznacza, że „kosmetyczne zmiany mają charakter pozorowany” pch24.pl.

2. Naruszenie praw rodzicielskich i brak transparentności

  • Zajęcia te są wcześniej automatycznie przypisane uczniom; aby zapewnić dzieciom nieuczestnictwo, rodzice muszą aktywnie wypisać je do 25 września. W przeciwnym razie przyjmuje się ich milczącą zgodę – mechanizm uznawany za manipulacyjny .
  • Hanna Dobrowolska krytykuje konsultacje MEN jako pozorne: „to były konsultacje publiczne, odmówiono konsultacji społecznych”. Rodzice i organizacje zrzeszone w KROPS i Towarzystwie Wiedzy Społecznej mają wątpliwości, czy propozycje MEN zostały rzetelnie zbadane pedagogicznie i psychologicznie.

3. Antyrodzinny i ideologiczny charakter reformy

  • Według Dobrowolskiej, nowa edukacja deprecjonuje model nuklearnej rodziny (kobieta–mężczyzna–dzieci), marginalizując go na rzecz akceptacji związków jednopłciowych, rodzin patchworkowych i wielorakich form tożsamości płciowej .
  • Kopczyński idzie dalej, wskazując na próbę narzucenia wzorca europejskiego obywatela: „chcą… zmieszać narody” i deprawować dzieci „za pomocą seksu” – określa to jako „rewolucję społeczną” pch24.pl.

4. Powielanie już istniejących treści i brak uzasadnienia

  • KPO i krytycy zwracają uwagę, że większość tematów przewidzianych w „edukacji zdrowotnej” już funkcjonuje w ramach innych przedmiotów: biologii, wychowania do życia w rodzinie (WDŻ), wychowania fizycznego, etyki, WOS-u dorzeczy.pl.
  • Nie przeprowadzono także naukowej analizy ani oceny skutków nowego przedmiotu — co, zdaniem ekspertów, jest krokami podejmowanymi politycznie, bez rzetelności merytorycznej tysol.pl.

5. Brak równowagi między zdrowiem a wartościami

  • Edukacja zdrowotna zamiast zdrowia w szerokim sensie – fizycznym, psychicznym i społecznym – ma pełnić funkcję ideologiczną, podważając autorytet rodziców i Kościoła .
  • Podstawa traktowana jest jako pseudonaukowa i marketingowa, a krytycy przestrzegają przed „miękką indoktrynacją w pseudonaukowym żargonie” .

Wnioski i rekomendacje

  1. Zatrzymanie procedury wprowadzenia nowego przedmiotu bez głębokiej, społecznej i merytorycznej debaty.
  2. Przywrócenie WDŻ jako jedynej ramy zdrowotno-seksualnej, spójnej z wartościami rodzinnymi i prawnym modelem rodziny.
  3. Zapewnienie przejrzystych konsultacji społecznych i transparentności kierunku, jaki przyjmuje edukacja – ze szczególnym naciskiem na ochronę praw rodzicielskich.
  4. Przeprowadzenie badań i ekspertyz naukowych przed wprowadzeniem jakiejkolwiek treści edukacyjnej o silnym wpływie światopoglądowym.

Autor